Tak trudno mi się do tego przyznać, odkąd zaczęłam studiować strasznie się zaniedbałam. Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Przestałam patrzeć na to co jem, o której godzinie i w jakich okolicznościach. Wierzę, że to co napiszę otworzy komuś oczy, albo po prostu sama w końcu się zmotywuję do pracy nad sobą.
Zawsze wydawało mi się, że nigdy nie przytyję, do dziś pamiętam jak kilka lat temu babcia stała mi nad talerzem i liczyła łyżki zupy, żebym mogła wyjść gdziekolwiek. Słysząc, że ktoś ma problem z wagą myślałam- dobrze, że mnie to nie czeka. A jednak.. Fakt, nie mam nadwagi, teraz moje BMI to 20,4 i jest to jak najbardziej prawidłowa waga, ale czuję się okropnie w swojej skórze. Zauważyłam jakieś fałdki, boczki.. okropieństwo!
Przez dwa lata studiowania przytyłam 8kg (!), na początku zwalałam winę na tabletki hormonalne, ale po ich odstawieniu waga nadal szła w górę. Zawsze znalazło się jakieś wytłumaczenie: a to sesja (więc nie mogę niedojadać), a to za późno wstałam i nie zdążyłam zjeść (fast food i słodycze zawsze dostępne i przynajmniej na chwilę nie czułam ssania w żołądku)...
Krótka przerwa między zajęciami? -kawusia i ciasteczko (ba! nie jedno ciasteczko, całe opakowanie ciastek!) Do tego siedzący tryb życia, gdzie jedynym ruchem było pójście do toalety, na uczelnie i do sklepu (po jedzenie oczywiście)..
I zrobił się ze mnie pulpecik.. :) Nie czuję się już dawną "sobą", w najgorszym okresie mojej figury były emitowane końcowe odcinki Top Model, gdzie Zuza walczyła, pracowała nad swoją sylwetką i osiągnęła sukces. Bardzo mnie motywowała, ale wtedy zbliżała się sesja.. I kółko się zamyka.
Byłam (jestem?) uzależniona od jedzenia- najbardziej od czekolady, czasem gdy mi jej brakuje mam zły humor i nie mogę się na niczym skupić. Wiem, że zawiera ona dużo serotoniny, czyli hormonu szczęścia, ale czy w tym tkwi problem? Podobno czekolada też jest "narkotykiem" i uzależnia.
Od dziś zaczynam ćwiczyć, codziennie. W miarę możliwości z auta przerzucam się na rower, wieczorami seryjka brzuszków, ćwiczenia na nogi. Oczywiście postaram się też nie jeść śmieciowych rzeczy, ale niezdrowo jest też tak od razu coś odstawiać, więc zrobię to stopniowo. Chciałabym tutaj przypieczętować moje postanowienie, dlatego piszę to publicznie. Proszę, trzymajcie za mnie kciuki :**